Wywiad z rzecznikiem Totalizatora Sportowego Aidą Bellą

W dniach 20. marca – 30. marca granie w szachy i granie na giełdzie będzie mieć wiele wspólnego. Czy pani gra w szachy lub na giełdzie? Jeśli tak, to czy wg pani rzeczywiście te dwie dziedziny mają coś wspólnego?

Oczywiście wiem jak grać w szachy, ale nie będę ukrywała, że daleko mi do umiejętności i wiedzy, które posiadają uczestnicy mistrzostw.

Czy szachy i gra na giełdzie mają wiele wspólnego? Z pewnością tak. W końcu i tu, i tu jest wymagane jest analityczne myślenie, planowanie i szybkie reagowanie na zmiany.

Czy ktoś z rodziny albo ze znajomych gra w szachy albo na giełdzie? Jeśli tak, to czy są jakieś sukcesy?

Moi najbliżsi, podobnie jak ja, grają w szachy, ale jest to gra wyłącznie towarzyska. Jeśli zatem możemy mówić o sukcesach, to wyłącznie w kategorii gimnastyki umysłu.

Podejrzewam, że bez problemu powie pani w co gra Robert Lewandowski i Agnieszka Radwańska. A czy coś pani mówią takie nazwiska jak Karpow, Kasparow, Fischer, Carlsen?

Oczywiście że znam te nazwiska. Niedawno czytałam artykuł poświęcony Magnusowi Carlsenowi. Zaskoczyło mnie to, że w tak młodym wieku udało mu się przełamać świetną passę szachistów ze Wschodu. To fantastyczny chłopak, który z całą pewnością jest szachowym geniuszem. Bardzo ciekawa postać. Życzę mu dalszych wspaniałych sukcesów.

Polski Związek Szachowy i Totalizator Sportowy współpracują ze sobą od kilku lat. Jak pani ocenia współpracę?

Ta ocena może być wyłącznie pozytywna. Cieszy mnie to, że przyczyniamy się do popularyzacji szachów. Jest to szczególnie ważne teraz, czyli w dobie dominacji dyscyplin drużynowych. Jestem pewna, że najciekawsze efekty naszej współpracy dopiero nadejdą.

Totalizator wspiera wiele dyscyplin sportowych. Którą dyscyplinę Totalizator wspiera najdłużej i dlaczego?

Nie sposób precyzyjnie odpowiedzieć na to pytanie. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że spółka działa ponad 60 lat. W tym czasie wspieraliśmy tysiące różnego rodzaju wydarzeń, reprezentacji, klubów czy zawodników. Chyba najdłużej, bo od 1993 roku, jesteśmy z naszymi wspaniałymi wioślarzami z Bydgoszczy. Co ciekawe, przez cały ten czas LOTTO Bydgostia jest nieprzerwanie Drużynowym Mistrzem Polski.

Jak się pracuje z innymi sportowcami?

Nie mamy problemów współpracując z poszczególnymi sportowcami. W końcu zawsze obu stronom zależy na tym, żeby pracować komfortowo. Sama jestem sportowcem, zatem doskonale wiem, że zawodnicy to też ludzie. Mecenasi dają im komfort pracy bez obaw o utratę płynności finansowej. A przecież sportowcy muszą koncentrować się na treningach, bo bez nich nie osiągną upragnionych wyników. Dotyczy to i szachów, i piłki nożnej czy kolarstwa lub jazdy figurowej na lodzie.

Wiadomo, że nawet tak duża firma jak Totalizator Sportowy ma ograniczony budżet na projekty promocyjno-reklamowe. Na co zwraca się uwagę przy podejmowaniu decyzji o działaniach sponsorskich?

Mamy ten komfort, że możemy współpracować przy dużych projektach, jak i przy mniejszych. Z reguły centrala spółki realizuje te największe i najważniejsze z nich, a nasze oddziały koncentrują się na pomysłach istotnych regionalnie. Na co zwracamy uwagę? Liczy się pomysł, zasięg, sposób realizacji, możliwości promocyjno-reklamowe, a przede wszystkim to, czy i na ile jest to ważne dla kibiców.

Które momenty ze współpracy z Polskim Związkiem Szachowym uważa pani za najlepsze i najciekawsze?

Sądzę, że dla nas wszystkich najważniejsze są właśnie mistrzostwa. Zmagania najlepszych szachistów muszą przyciągać uwagę. Śledzenie tego, co się dzieje na szachownicach, jest naprawdę ciekawe. Mam wrażenie, że każdy obserwator usiłuje wtedy wniknąć w umysł szachowego mistrza i przewidzieć jego następny ruch. To naprawdę inspirujące.

Pozdrawiam